piątek, 10 października 2014

Ogrody Kapias - Goczałkowice Zdrój

      W ostatni weekend w Warowni Pszczyńskich Rycerzy odbywała się impreza pod tytułem "Jesienna szata zamek spowiła" W programie zaplanowanych było nieco atrakcji dla dzieci więc postanowiliśmy się tam wybrać. By nieco urozmaicić wypad, dołączyliśmy do niego mieszczące się całkiem blisko Ogrody Kapias. Plan przewidywał krótki spacer po ogrodach i późniejszą zabawę w warowni, lecz rzeczywistość role odwróciła.

      Coś tam wcześniej na temat ogrodów czytałem, fotek parę widziałem i dlatego też chcieliśmy tam zawitać. Będąc na miejscu bardzo pozytywnie zostaliśmy zaskoczeni. Ogólnie o miejscu należy napisać że całość składa się z dwóch części czyli ogrodów starych i nowych. Jest to prywatne przedsięwzięcie rodziny Kapias, która postanowiła podzielić się swą pasją z ludźmi. W roku 1979, na niewielkim skrawku ziemi zaczęto sadzić rośliny, wprowadzono stopniowo architekturę ogrodową, stwarzając coraz to nowsze zielone zakątki. W roku 2008, na powierzchni 4 ha, w sąsiedztwie już istniejących zaczęto tworzyć Nowe Ogrody. Na ich terenie znajduje się również restauracja KAPIAS Cafe oraz Centrum Ogrodnicze. Oba miejsca, choć różniące się od siebie to są jednakowo malownicze. Stare ogrody są zdecydowanie mniejsze, z wąskimi alejkami i ciasnymi zakamarkami, nowe z kolei całkiem spore, zapewniają sporo przestrzeni i automatycznie więcej swobody. Ilości zakątków, każdy ze swą specyficzną nazwą i charakterystyką robią spore wrażenie. W trakcie naszego pobytu (sobotnie popołudnie) naliczyliśmy 6 par ślubnych które przyjechały tu na sesje fotograficzne, a to chyba o czymś świadczy. Nie sposób wymienić wszystkich atrakcji, bo pewnie nawet jeżeli ktoś to przeczyta to i tak nie zapamięta. Całość dostępna do zwiedzania całkowicie za darmo. Po szczegóły odsyłam na stronę internetową. Dla wszystkich którzy choć trochę grzebią w ziemi, na działce lub w ogródku miejsce obowiązkowe do odwiedzenia, dla całej reszty bardzo polecane. My jesteśmy pod dużym wrażeniem i z pewnością wpadniemy tam jeszcze nie raz.



























     Wspomniane wyżej ogrody zatrzymały nas sporo dłużej niż plan przewidywał i w Warowni Pszczyńskich Rycerzy zjawiliśmy się trochę za późno. Wszystkie atrakcje dla dzieci już się odbyły, na samych placach zabaw też było pusto. Na polu bitewnym odbywała się jakaś impreza "zamknięta" podobnie jak w samej warowni, dostępny był tylko parter. Oczywiście po placu poskakaliśmy, co nieco zjedliśmy, dziewczyny zaangażowały na chwilę panie animatorki i w zasadzie tyle. Zrobiło się ciemno, zimno i trzeba było wracać. Tak jakoś wyszło że nawet bez żalu, ale to dzięki Ogrodom Kapias, które dostarczyły sporą ilość pozytywnych wrażeń. 





      Jeżeli ktoś planuje odwiedzić oba te miejsca po raz pierwszy to raczej niech nie łączy ich ze sobą bo może mu braknąć czasu, chyba że przeznaczy na to cały dzień. Nieco więcej o Warowni pisałem tutaj (nie o całości, a o placu zabaw).



      Linki:
KAPIAS - ogrody, restauracja i centrum ogrodnicze






        

2 komentarze:

  1. No świetnie, my byliśmy w odwrotnej kolejności to chyba dlatego nie spotkaliśmy się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, jednak co się odwlecze to nie uciecze :)

    OdpowiedzUsuń