środa, 30 kwietnia 2014

JURAJSKIE SZLAKI - okolice Olsztyna

     Wycieczka wyciągnięta z archiwum, w sam raz do zaproponowania na zaczynający się weekend. Tym razem celem jest pod częstochowski Olsztyn wraz z kamieniołomem Kielniki oraz ruinami zamku.

    
     Wycieczkę zaczynamy na darmowym parkingu pod zabytkowym spichlerzem skąd szlak prowadzi bezpośrednio do kamieniołomu, gdzie zaplanowaliśmy sobie piknik. Według map miało być blisko i na spokojnie więc postanowiliśmy wziąć wózek. Niestety w jakiś dziwny sposób gubimy szlak, a napotkana osoba źle nas kieruje co daje nam kilka km spaceru z wózkiem po piaszczystym, jurajskim lesie. Do kamieniołomu w końcu dotrzeć się udało, choć piknik odbył się w innym miejscu. Same Kielniki wraz ze swoją ścieżką dydaktyczną nieco nas zawiodły, ale też z racji wcześniejszego błądzenia trochę mało czasu tam spędziliśmy nie oglądając wszystkiego i nie grzebiąc zbyt wiele w ziemi. 
     Kolejnym punktem wycieczki były ruiny zamku chyba największego z tych jurajskich. Skałki, ostańce, baszty, wieże i jaskinie to coś co dzieci (dorośli również) uwielbiają, więc nie dziwi ich entuzjazm w zdobywaniu. Można tu naprawdę sporo połazić, a wielkość terenu i ilość zakamarków pozwala znaleźć jakiś kąt tak, by spokojnie przysiąść i nieco odpocząć podziwiając panoramę.  

     
     


     Całość wypadu kończymy figlami na placu zabaw oraz dużą porcją lodów w starym, zabytkowym spichlerzu nieopodal zamku. Wycieczkę należy zaliczyć do gatunku niskobudżetowych, jedyny wydatek to bilet wstępu na zamek (3,5 zł od osoby) oraz wejście na wieżę widokową (2,5 zł od osoby).

     Dzień zdecydowanie udany, a wycieczkę z pewnością możemy polecić tym bardziej że bez problemu można ją wzbogacić o inne, ciekawe miejsca w niedalekiej okolicy.  
 Więcej szczegółów odnośnie odwiedzanych miejsc można znaleźć pod linkami:
- kamieniołom Kielniki
- zamek Olsztyn

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

DNI ORCHIDEI - egzotarium Sosnowiec

     Zaległy wpis z odbywającej się ostatnio w sosnowieckim egzotarium wystawy orchidei. Nie żebyśmy byli jakimiś szczególnymi miłośnikami, jednak przy średniej pogodzie tego dnia, warto było się wybrać pooglądać nieco egzotycznej fauny i flory oraz co by nie mówić dość ładnych kwiatów orchidei.
     Samo egzotarium to obiekt, który niestety doskonale pamięta czasy ubiegłego ustroju i nawet nie ma co go porównywać do podobnych. Bliskość, tanie bilety i w sumie dość ciekawa oferta zachęcają jednak by od czasu do czasu odwiedzić. Można tu zobaczyć żółwie, kajmany, trochę węży, dość sporo rybek, papugi i pewnie coś jeszcze. Do tego trochę tropikalnej roślinności, ciepły klimat i jakoś to nawet wygląda. Relikt PRL-u który na razie jeszcze się broni, jednak by się utrzymać przydała by się jakaś inwestycja.

  
     Dla porządku dodam że obiekt nie posiada swojej strony internetowej (bo ciężko nazwać to stroną) i w poniedziałki jest nieczynny.

niedziela, 20 kwietnia 2014

PLACE ZABAW – mini przewodnik

   Kalendarzowo wiosna już się rozpoczęła, pogodowo też, chociaż bywa z tym różnie. Dzień jest coraz dłuższy, temperatury wyższe, zieleni więcej i jakoś tak chętniej wychodzimy z domu. Wiele z tych wyjść pewnie związanych jest z dziećmi i co się z tym wiąże z odwiedzeniem placu zabaw. O tym też będzie ten wpis. Taki mini przewodnik po okolicy, bliższej i dalszej, uwzględniającej odwiedzane przez nas place zabaw. Niektóre do odwiedzenia w tygodniu po pracy, inne już raczej weekendowo i to na kilku godzinną wycieczkę. Jako że zbliża się weekend majowy pewnie co niektórym się przyda. Zapraszam do lektury.

Zaczynamy wycieczkę od miejsc nam najbliższych

1. Sosnowiec – ogród jordanowski w Parku Sielckim

Choć oficjalnie nie został jeszcze otwarty, to od pewnego czasu dostępny dla dzieci. Co przykre, jest to jedyny obiekt w rodzinnym mieście, godny zauważenia, choć mam nadzieję coś się w tym kierunku zmieni, m.in. za sprawą obiektu powoli powstającego w byłym parku harcerskim przy ulicy Ostrogórskiej.
Teraz nieco o samym ogrodzie jordanowskim. Obiekt jest prawidłowo urządzony, przeszkody dostosowane dla dzieci w różnym wieku, odpowiednia ilość przestrzeni, ławki, spora piaskownica, kilka huśtawek, koniki itp. stawia ten plac wysoko w klasyfikacji odwiedzanych przez nas placów zabaw. Sporo urządzeń znajduje się poza terenem ogrodzonym co daje wiele możliwości zabawy. Nieco z boku znajduje się również mini siłownia, stoły do pingponga i do szachów co poszerza atrakcyjność tego miejsca. Na dzień dzisiejszy w obrębie placu została uzupełniona zieleń wokół urządzeń  i to jest bardzo dobra informacja bo wcześniej było tam niestety sporo błota, które automatycznie pojawiało się wszędzie i robiło się wtedy dość ślisko. Oceniając, należy napisać że bardzo fajny kompleks wreszcie pojawił się w mieście. Dogodna lokalizacja to też dodatkowy atut dla mieszkańców. Jednym słowem nie bardzo jest się do czego przyczepić w kwestii samego placu, ale jednak pewne zastrzeżenia mam.


     Generalnie Sosnowiec jako miasto, jest bardzo ubogi w tego typu obiekty i choć bardzo cieszy jego powstanie to martwi opieszałość w powstawaniu kolejnych. Takie miejsce powinno być bezwzględnie w każdej dzielnicy i mam nadzieję że planowany budżet obywatelski sytuację tą zmieni. Doskonale pasuje tu przysłowie że jedna jaskółka wiosny nie czyni i choć jest to miejsce naprawdę godne polecenia to chcących odwiedzić ogród jordanowski ostrzegam że przy dobrej pogodzie, nie tylko w weekendy są tam tłumy dzieciaków. Wiąże się to z tym, że np. na wolną huśtawkę trzeba czekać w kolejce Wszystkie elementy placu zabaw są dokładnie oblegane i o ile 6 letnie lub starsze dziecko można bez większych obaw zostawić i jakoś sobie w tym tłumie poradzi to już z 2-3 latkiem będzie duży problem. Osobiście plac w Sielcu wybieramy w tygodniu, a w weekendy gdy jest możliwość i nieco więcej czasu jedziemy gdzie indziej, bo okolice oferują pod tym względem naprawdę niezły wybór.




2. Będzin

Będzin przedstawia najlepszą ofertę placów zabaw w okolicy, zdecydowanie przewyższając pod tym względem sąsiedni Sosnowiec. Znaczy to mniej więcej tyle że jeżeli się chce to budowa placów nie stanowi większego problemu, bo w mieście tym w ostatnim czasie powstały co najmniej trzy nowe place zabaw.

Zaczynamy od najstarszego z nich, mieszczącego się w parczku na dolnej Syberce. Jest to obiekt niezbyt duży, dość fajnie zaaranżowany, z ciekawą konstrukcją zabawową. W całości ogrodzony, monitorowany, z ławkami, stojakami na rowery, dużą siłownią (ok. 10 podwójnych urządzeń) ale niestety bez piaskowicy. W niedużej odległości znajduje się miejsce do nauki zasad ruchu drogowego, z mini uliczkami i znakami. Warto odwiedzić, choć z racji bliskości osiedla bywa na nim tłoczno.


Kolejny z będzińskich placów zabaw znajduje się na niedawno rewitalizowanym wzgórzu zamkowym. Bardzo ciekawie położony, z dala od ruchu kołowego, dość spory plac z urządzeniami zarówno dla młodszych jak i starszych dzieci, huśtawkami, bujakami itp. rzeczami. Są tu też stanowiska do gry w szachy i niewielka scena do występów, a ławki i stojaki rowerowe to już standard przy obecnie projektowanych placach zabaw. Ciekawe usytuowanie zachęca do spaceru po odnowionych alejkach parku, w którym jest kilka obiektów zasługujących na uwagę (wały obronne z tarasem widokowym, czy średniowieczne półziemianki). Warto odwiedzić również sam zamek, czy też podziemia będzińskie pamiętające czasy II wojny. Wypad tam można zaplanować jako całodzienny, a miejsce zasługuje na osobny wpis.



Ostatni, najnowszy z omawianych placów mieści się przy Alei Hugona Kołłątaja (Park na Warpiu) i można napisać że jest naszą najnowszą zdobyczą. Plac umieszczony w otoczeniu drzew w niewielkiej dolince, z bardzo fajnie zorganizowanym wejściem. Sporo ławek, nawierzchnia mieszana, żwir + tartan, 10 stanowiskowa siłownia i wiele urządzeń dla dzieciaków. Jest coś na wzór lokomotywy, coś na wzór statku, zamek, rakieta, tyrolka, huśtawki oraz olbrzymia konstrukcja linowa, pozwalająca wspiąć się naprawdę wysoko, tym samym przyprawiając rodziców o palpitacje serca. Dodatkowym atutem są całkiem fajne zjeżdżalnie, łącznie z tą wejściową, które zadowolą dzieciaki w każdym wieku, a pewnie i niejeden dorosły będzie chciał spróbować. Sądzę że będziemy tam częściej zaglądać, bo z tych placów całkiem nam bliskich ten jest najfajniejszy.



3. Czeladź

Kolejne sąsiednie miasto, które mieliśmy okazję kiedyś odwiedzić. Trochę przez nas odpuszczone bo jakoś bardziej nam po drodze do Będzina. Plac znajduje się w Parku Grabek i trzeba przyznać że nie jest on nowy. Swoje lata już ma i pewnie z roku na rok mocniej to widać. Niewątpliwym atutem jest położenie, które z pewnością można docenić w upalne dni, gdyż nie ma tu problemu ze znalezieniem cienia. Sam plac zabaw nie jest może bardzo duży, ale jednak oferuje dzieciakom sporo przestrzeni. Nie ma tu wielu dodatkowych urządzeń, ale główna konstrukcja, zaaranżowana na statek jest naprawdę spora co nie zdarza się zbyt często. Jest tu też tyrolka puszczona nad piaskownicą co wyraźnie podnosi bezpieczeństwo bawiących się dzieci. Sam park nie prezentuje się jakoś szczególnie ciekawie i raczej nie za wiele można w nim robić. W pobliżu stary amfiteatr w którym odbywają się czasem jakieś imprezy. Miejsce wg mnie do odwiedzenia, ale raczej przy okazji wspomnianych wyżej imprez czy też wycieczki rowerowej.


4. Katowice

Podejrzewam że konkretnych placów zabaw jest tu więcej, my jednak znamy tylko kilka, z czego tak naprawdę to jeżeli już gdzieś tam jesteśmy to najczęściej jest to dolina 3 stawów, w pobliżu której odwiedzamy 2 miejsca do zabawy.

Pierwsze zwane Doliną Zaczarowanych Zabaw usytuowane jest pomiędzy DK86 a samym parkiem (droga zupełnie nie przeszkadza bo jest oddzielona niewielkim laskiem). Jest to sporych rozmiarów teren z ciekawą architekturą, bardzo naturalny w wyglądzie dzięki zastosowaniu do  jego budowy kamieni, żwiru, drewna i wikliny. Urządzenia raczej standardowe chociaż dociekliwi znajdą kilka niecodziennych, ale nie powinno to dziwić bo jest tu część przeznaczona na ogród sensoryczny. Znaleźć tu można również obudowany przewijak, czy też miejsce do karmienia dzieci, co stanowi spory plus. Kilka tablic informacyjnych uzupełnia całość, wiec jakiś aspekt edukacyjny też można wyciągnąć. Niestety z jakiś powodów nie potrafię odnaleźć naszych zdjęć z tego miejsca.
Drugi, już mniejszy plac znajduje się kilkaset metrów dalej w kierunku osiedla Paderewskiego, obok jednego ze stawów. Plac podzielony na część dla dzieci całkiem małych i tych nieco większych. Nawierzchnia mieszana, w części piaskowa, w części żwirowa. Wyposażenie standardowe.
Oba miejsca warte odwiedzenia zwłaszcza w wersji rowerowej. Dolina 3 stawów, zwana również Katowickim Parkiem Leśnym oferuje naprawdę wiele fajnych ścieżek rowerowych czy też rolkowych i jest swego rodzaju miejscem, które ze względu na swą wielkość, w pełni można docenić dopiero z wysokości siodełka rowerowego, a trzeba przyznać że przy odpowiedniej organizacji można tu spędzić cały dzień i się nie znudzić. Pewnie kiedyś pojawi się jakaś większa notka na ten temat.




Zdarzyło nam się również, przy okazji wycieczki rowerowej po Parku Śląskim (dawne WPKiW) zajrzeć na plac zabaw usytuowany w Parku Alojzego Budnioka (Koszutka) i oczywiście trzeba przyznać że trzyma poziom, jednak lokalizacja, wielkość, czy ewentualny dojazd nie jest dla nas najlepsze. Okoliczni mieszkańcy z pewnością są zadowoleni i gdyby ktoś miał przy okazji być to jak najbardziej polecam.



5. Siewierz

Wycieczka do realizacji w wersji całodziennej, jednak wolne popołudnie też nie stanowi przeszkody w odwiedzeniu. Plac, całkiem nowy, znajduje się w pobliżu zamku piastowskiego. (parking) Jest dość sporych rozmiarów, otoczony niewielkim murkiem, w całości z tartanową nawierzchnią. Z urządzeniami zarówno dla starszych jak i młodszych dzieciaków. Jest zamek i statek, piaskownica i huśtawka, nieduża klatka do gry w piłkę i coś ale beczka śmiechu (dość ekstremalne, raczej dla starszych). Zaraz obok są toalety, orlik piłkarski, korty tenisowe, bieżnia i skatepark, więc możliwości rekreacji sporo. Niestety nie ma tu cienia, co przy upalnych dniach bywa uciążliwe. Raczej nie ma tu tłumów, chyba że traficie na imprezę na zamku. Miejsce bardzo fajne, a w połączeniu ze zwiedzaniem zamku (wstęp darmowy) i niedługim spacerem do rynku (lody, fontanna) bardzo ciekawa alternatywa na weekendowy wypad.



6. Tychy

Kompleks położony przy jeziorze Paprocany. Główną , choć nie jedyną atrakcją jest wodny plac zabaw. Jak sama nazwa wskazuje jest to plac na którym główną rolę odgrywa woda, podana w różny sposób. Są tu gejzery, fontanny, natryski, chlapiące kwiaty, pryskające tęcze i wiele radości. Miejsce bardzo oryginalne jednak dość tłumnie odwiedzane, zwłaszcza przy dobrej pogodzie.
Gdyby jednak aura nie dopisała i tak warto odwiedzić. Oprócz wymienionego wyżej placu znajduje się tu bardzo przyzwoity, tradycyjny plac zabaw z olbrzymim statkiem, linami do wspinania, karuzelami czy wieloosobową huśtawką linową. Są też urządzenia dla młodszych pociech więc każdy coś tam dla siebie znajdzie.
Park oferuje dodatkowo spory wybór małej gastronomi, boiska do siatkówki, ścieżki rowerowe i park linowy. Ponadto w sezonie istnieje możliwość wypożyczenia kajaka czy rowerka wodnego, oraz pojawiają się różnego rodzaju dmuchane zamki, zjeżdżalnie i karuzele. Przy tak atrakcyjnej ofercie nie dziwnym są tłumy wypoczywających, jednak obszar jest na tyle duży że nie będzie problemu ze znalezieniem miejsca pod koc. Trochę trudniej dostać się do toalety, czy znaleźć miejsce parkingowe, jednak te niedogodności są niewielkie wobec oferowanych atrakcji



7. Pszczyna

Miasto większości dobrze znane, jednak tym razem nie będzie o zamku, parku, rynku czy zagrodzie żubrów (o tym osobno) a o miejscu zwanym Warownią Pszczyńskich Rycerzy.
Jest to sporych rozmiarów restauracja w formie twierdzy, wokół której umieszczone są niewielkie place zabaw. Jest to miejsce komercyjne, gdzie za wstęp trzeba płacić, jednak kwota ta jest w całości do wykorzystania na barze. Same urządzenia są ciekawie wykonane, dla dzieci wyglądają jak wykonane w średniowieczu, jednak miejscami są zbyt ciasne i czasem można stracić malucha z oczu. Jest jakaś równoważnia, tyrolka, piaskownica i coś dla tych młodszych, a po terenie stale spacerują odpowiednio przebrane osoby. Można więc porozmawiać z księżniczką lub z rycerzem postrzelać z łuku. W samej twierdzy jest też kącik animacyjny, gdzie pod odpowiednią opieką dzieci własnoręcznie mogą przygotować koronę, miecz itp. drobiazgi. Stale (weekendy) organizowane są przeróżne tematyczne imprezy, gdzie oprócz stylizowanych zabaw można się również dowiedzieć czegoś o zamierzchłych czasach.
Biorąc pod uwagę lokalizację i dogodny dojazd warto się wybrać, pamiętać należy jednak że w weekendy może być tłoczno.



8. Mikołów

Śląski Ogród Botaniczny – ostatnio odkryty dzięki pewnemu blogowi. Miejsce bardzo ciekawe, jak najbardziej do odwiedzenia, najlepiej w porze wiosennego rozkwitu. O samym ogrodzie nieco więcej będzie w innym terminie, tutaj z założenia powinno być tylko o placu zabaw. Taki owszem również tu jest i zawczasu zaznaczę, że gdyby ktoś planował się tu wybrać z dziećmi, niech plac zostawi na koniec bo w przeciwnym wypadku nic innego nie zobaczy.
Wracając do sedna to miejsce naprawdę przednie, z wieloma naprawdę ciekawymi urządzeniami. Są takie dla maluchów, jest coś dla średniaków i coś dla nieco starszych. Wszystko fajnie od siebie oddzielone, wszystko z piaskowym podłożem. Są huśtawki, koniki, karuzele, tyrolka, ławki, miejsce na rozłożenie koca, obiekt gastronomiczny i toalety. Całość całkiem nowa i dobrze zorganizowana. Wstęp na teren ogrodu jest darmowy, za parking zresztą też się nie płaci co uznać trzeba za duży plus. Dzieci nie będą chciały szybko stąd uciekać. Po wszystkim, jeśli starczy czasu można pojechać na mikołowski rynek by w ładnej scenerii zjeść lody, pizzę czy inne smakołyki. Wycieczka z kategorii tych całodniowych, chyba że ktoś ma bardzo blisko. Fotek niestety mało bo bateria w aparacie padła.





PODSUMOWANIE

Jak widać placów zabaw w okolicy, nawet tej nieco dalszej jest trochę, a myślę że  odwiedziliśmy niewielki procent tego co jest w rzeczywistości i stale będziemy poszerzać krąg ciekawych miejsc. Dla nas osobiście te wymienione mieszczą się w granicach maksymalnie 30-40 min drogi samochodem od domu, i myślę że jest to odległość akceptowalna nawet na popołudniowy wypad, jednak lepiej to zrobić bez pośpiechu w dniu wolnym od pracy. Generalnie, w naszym wypadku gdzie byśmy nie pojechali, zawsze staramy się połączyć miejsca ciekawe dla rodziców z miejscami w których i dzieci znajdą coś dla siebie i to niezależnie czy jest to Kraków, Wrocław, czy Zawoja, bo z wycieczki każdy powinien wrócić zadowolony.