środa, 13 maja 2015

Szyndzielnia - góry z dziećmi

     Jednym z majówkowych celów miała być wizyta z dziećmi w Tatrach. Pogoda nie specjalnie pozwoliła na takie rozwiązanie więc zamiennie wybraliśmy coś w Beskidach. Wypad nieco liczebniejszy, w założeniach dostosowany do możliwości dzieci, tak więc niezbyt wymagający. Wybieramy znaną nam już Szyndzielnię w opcji pomijającej kolejkę. Jeśli wystarczy czasu to ewentualnie później można jeszcze iść na Klimczok.

     Startujemy szlakiem czerwonym, nieco poniżej dolnej stacji kolejki gondolowej by po chwili zmienić go na zielony, który uważam za zdecydowanie ciekawszy. Wg znaków to jakieś dwie godziny podejścia, wiadomo jednak że w przypadku grupy 4+4 będzie to zdecydowanie więcej. Na szlaku sporo osób i jak zawsze wiele z nich to dzieciaki, ot łatwa i popularna trasa blisko aglomeracji. Tutaj nie bardzo można liczyć na samotność ale nie o nią dzisiaj chodzi. Idzie się w sumie dość "sprawnie" powoli zdobywając wysokość. Tu fotka, tam przystanek, tu kamyk a tam kanapka, jednym słowem sielanka. Po jakimś czasie najmłodsze pociechy oczywiście lądują w nosidłach co przyspiesza nieco tempo, osłabiając przy tym tragarzy. Docierając do górnej stacji kolejki robimy krótką przerwę na zakup pamiątek. Stąd już tylko parę minut zostało do schroniska gdzie zapowiada się przerwa znacznie dłuższa.







     Schronisko PTTK Szyndzielnia jest najstarszym schroniskiem w Beskidach. Powstało w roku 1897, położone jest na wysokości 1001 m n.p.m. a architekturą nawiązuje do stylu alpejskiego. Tuż przy nim znajduje się założone w 1905 roku niewielkie alpinarium. Jest sporym obiektem z dość niewielką ilością miejsca na biwak przed schroniskiem. Kilka ławek oraz taras są dzisiaj niemal w 100 % zajęte, by w spokoju usiąść trzeba zerknąć jak to wygląda w środku. Tu miła niespodzianka, górny bufet nie jest tak oblegany i nawet przy kąciku dziecięcym znajdujemy wolne stoliki. Decyzja o tym że na Klimczok już dzisiaj nie pójdziemy podjęta została w zasadzie nieco wcześniej, kącik zabaw tylko nas i dzieciaki w tym utwierdził. Tu trzeba przyznać duży plus schronisku za jego powstanie (nie wiem czy był on tu wcześniej).




     Posileni, napojeni i wybawieni ruszamy na dół. Droga powrotna to szlak czerwony, chyba nieco krótszy i na pewno mniej atrakcyjny, z tego względu lepszy na zejście. Maluchy zmęczone zabawą zasypiają w nosidłach, reszta dość sprawnie schodzi coraz niżej. Tor saneczkowy na samym dole zatrzymuje nas na chwilę. Ostatnie fotki i pora wsiadać do auta. Na szczęście nie jest późno więc pewnie uda się uniknąć korków powrotnych po weekendzie majowym.




     Wycieczka pomimo braku spektakularnych widoków i ciekawych zdobyczy bardzo fajna, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi. Bez wątpienia w dużym stopniu górska, choć nawet szczytu żadnego nie zaliczyliśmy. Sporą zaletą jest bliskość od aglomeracji oraz możliwość urozmaicenia wg własnych preferencji. Bielsko Biała całkiem dużo pod tym względem oferuje.



Na koniec jak zwykle link z większą ilością przydatnych informacji:
Schronisko PTTK Szyndzielnia

A gdyby ktoś chciał więcej fotek z tej okolicy to na blogu coś już wcześniej było:
listopad 2014
luty 2015


Ps. P.L.W.M. - dzięki za towarzystwo.







     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz