poniedziałek, 10 listopada 2014

Beskid Śląski - jesienna wycieczka

     Wyjątkowo pogodna jest tegoroczna jesień. Mało deszczu i znośna temperatura sprzyjają wypadom plenerowym. Może dzień jest nieco za krótki ale i tak warto gdzieś wyskoczyć za miasto. W takiej sytuacji, dość spontanicznie zrodził się pomysł jakiejś niedługiej wycieczki w dniu zadusznym. Trzy czwarte druzynymarcina miało odmienne plany, więc ja swą "wolność" postanowiłem spędzić gdzieś w górach. Wyjazd dość sytuacyjny rządzi się swoimi prawami i zmusza do pewnych kompromisów. Z racji dość ograniczonego czasu nie mógł być zbyt daleki, czyli jedziemy w Beskid Śląski. Wyszła z tego całkiem przyjemna trasa:

Polana Dębowiec - Przełęcz Dylówki - Schronisko PTTK Szyndzielnia (1001 m n.p.m.) - Przełęcz Karkoszczonka (736 m n.p.m.) - Chata Wuja Toma - Schronisko PTTK Klimczok (1040 m n.p.m.) - Schronisko PTTK Szyndzielnia - Polana Dębowiec

     Do pomysłu udało się namówić znajomego, więc w duecie przyjdzie spędzić nam ten dzień. Na parkingu jesteśmy ok 11:20, czyli dość późno żeby pokusić się o jakieś dłuższe łażenie. Dodatkowo, żaden z nas nie wziął czołówki, co oznacza tyle że mamy raptem jakieś pięć godzin na wszystko. Stąd tez taka dość krótka, aczkolwiek intensywna wycieczka. 
    Fantastyczna jak na listopad pogoda, pozwala rozebrać się do koszulki. Posiadówa na trawie w pełni słońca mocno rozleniwia i nie bardzo chce się iść dalej. W takich okolicznościach można by kończyć wycieczkę przy schronisku już na początku drogi (pokusa taka była :) 










    Ludzi na szlaku trochę, przy czym nie jakoś dużo. Z całego dnia zaskoczyła mnie trochę Chata Wuja Toma. Nigdy dotychczas tam nie przystawałem, zwykle szybko mknąc dalej, jednak w mojej pamięci wyglądała ona inaczej. Jest to prywatne schronisko oraz całkiem pokaźna knajpa urządzona w starej góralskiej zagrodzie z 1918 roku. Całość wygląda bardzo świeżo. Sporo kwiatów i ciekawych upiększaczy. Ogródek na kilkanaście stołów świadczy chyba o popularności co w sumie powinno cieszyć. Całkiem przyjemne miejsce, które warto uwzględnić w planach wycieczkowych. Łatwo się tu dostać np ze Szczyrku szlakiem żółtym (jakaś godzina drogi).












    Nam pozostaje powrót, trochę szybszy bo czas goni. Na Klimczoku nawet się nie zatrzymujemy.Wiemy że zmierzch zastanie nas gdzieś po drodze. Ostatnie metry pokonujemy już w niemal całkowitej ciemności. Zadowoleni docieramy do parkingu. Wypad bardzo udany i choć krótki to jednak solidnie nas zmęczył. 

    Bielsko Biała sama w sobie oferuje trochę atrakcji, a otaczające miasto góry zachęcają do aktywnego wypoczynku.Wycieczka jest ciekawą propozycją dla osób nie będących w jakiejś wybitnej kondycji, dla rodzin z dziećmi czy też dla tych którzy dopiero poznają taką formę turystyki. Odległość pomiędzy schroniskami na Szyndzielni i Klimczoku jest naprawdę niewielka, a wykorzystując kolej gondolową można sobie sporo ułatwić mozolne zdobywanie wysokości. 


Jakieś linki dla ciekawych:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz