środa, 15 kwietnia 2015

Rogoźnik, Dobieszowice, Świerklaniec - czy jest tu coś ciekawego?

     Opisywaną wycieczkę sponsoruje literka S. Raz że odbyła się w sobotę, dwa że będzie spacer, samochód, schron, Świerklaniec, Śląski Ogród i coś tam jeszcze w miedzyczasie. Takie włóczenie się po północnych peryferiach aglomeracji, które zależnie od ilości przeznaczonego czasu można zrobić za jednym zamachem czy też nieco skrócić. Bez problemu odnajdą się na niej zarówno dzieci jak i osoby dorosłe. Wycieczka z serii niskobudżetowych, bo nigdzie nie płacimy za wstęp czy parking, a budek z pamiątkami raczej nie odnajdziemy.

     Startujemy z miasta na literę S skąd starym samochodem spokojnie suniemy (wystarczy tych s) wprost do pierwszego z miejsc dzisiejszej wycieczki czyli do Rogoźnika gdzie zatrzymujemy się przy źródełku świętego Jakuba. Przebiega tu między innymi szlak VIA REGIA (droga św. Jakuba) który jest tzw szlakiem pątniczym ale też kulturowym, krajoznawczym i turystycznym, biegnącym ze wschodu Europy aż do sanktuarium św.Jakuba Apostoła w hiszpańskim mieście Santiago de Compostela. Źródełko to popularne miejsce do czerpania wody więc staramy się zbytnio jej nie mącić. Oczywiście kosztujemy, pstrykamy fotki i tyle, jedziemy dalej.




VIA REGIA - co nieco o odcinku.

     Dalej wcale nie znaczy daleko. Kolejny postój robimy niecałe dwa kilometry na zachód od źródełka, przy niewielkiej tamie pomiędzy dwoma jeziorami. Znajduje się tu park z amfiteatrem, skateparkiem, placem zabaw i małą gastronomią. W sezonie, przy zbiorniku Rogoźnik I można wypożyczyć kajaki i rowerki wodne, popływać, rozbić namiot czy nawet spędzić urlop. Miejsce po latach zapomnienia trochę odżywa ale sporo jeszcze brakuje do ideału, niemniej do celów spacerowych czy na piknik nadaje się bardzo dobrze. Nas na dłużej zatrzymuje plac zabaw, ptactwo wodne, ładna pogoda i lenistwo. 




     Następne miejsce do odwiedzenia "po drodze" to znajdujący się w Dobieszowicach Wesołej schron z czasów II WŚ. Należał on do Obszaru Warownego Śląsk czyli linii umocnień ciągnących się od Siewierza na północy aż do Łazisk Górnych na południu aglomeracji. Podobno, w działaniach wojennych nigdy użyty nie został. Obecnie nosi on nazwę Schron Bojowy nr 52 Opiekę nad nim sprawuje Stowarzyszenie Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "Pro Fortalicium" a dokładnie jego koło terenowe Dobieszowice. W schronie znajduje się niewielkie muzeum militarne, którego niestety nie udało się nam zobaczyć. Dostępne do zwiedzania jest co prawda w soboty w godzinach od 14 do 18, ale tylko w okresie od maja do września. Czasami odbywają się tu pikniki militarne czy inne tego typu imprezy, pewnie warto wtedy się pojawić.






http://www.profort.org.pl/ - strona stowarzyszenia, więcej ciekawych informacji o obiektach którymi się zajmują
https://www.facebook.com/Schron52 - profil odwiedzanego schronu

     Do odwiedzenia pozostały nam jeszcze dwa miejsca. Nieco zmieniliśmy planowaną kolejność i następnym punktem został mieszczący się w Świerklańcu Ogród Śląski. Tu przyznam, że na etapie planowana wypadu pokpiłem nieco sprawę nie zagłębiając się zbytnio w jego atrakcje. Szybkie przeglądanie mapy pokazało kilka zdjęć które zachęciły do odwiedzenia i tak zostało ustalone. 
     Ogród Śląski to szkółka ogrodnicza wraz ze sklepem i częścią pokazową. Jako że byliśmy późno to tylko ją udało się zobaczyć i zgodnie twierdzimy że było warto. W porównaniu z goczałkowickimi Ogrodami Kapias jest on bardzo mały ale chyba fajniejszy. Dzieciaki gdy zaskoczyły że można karmić rybki to nic innego robić nie chciały. Nawet na spacer, choć w tym wypadku niewielki ciężko je było namówić. Mieliśmy jeszcze wstąpić do pawilonu tropikalnego, ale wobec braku współpracy z najmłodszymi temat odpuściliśmy na kolejny raz. 
      W kompleksie tym, oprócz wymienionych atrakcji znajdziemy jeszcze sklep zoologiczny, bawilandię, restaurację i salę konferencyjną. Po tej krótkiej wizycie wiemy, że na pewno wrócimy bu dokładniej się miejscu przyjrzeć.














http://ogrodslaski.pl/ - strona dość "archaiczna" ale wystarczająca by zachęcić do odwiedzin

     Ostatnim miejscem, niejako kulminacją wycieczki był zabytkowy Park Świerklaniecki. Gdyby zagłębić się w jego historię to straszny żal się robi, że tak się potoczyła. Szkoda, bo to co uchowało się na starych fotografiach robi duże wrażenie. Pozostałości, pozwalają w części wyobrazić sobie jak miejsce to wyglądało przed laty. Na pewno zachęcam to zapoznania się z historią parku, bo jest naprawdę ciekawa. Stał tu niegdyś pałac z 99 pokojami zwany "małym Wersalem". Jego projektantem był twórca Luwru - Hector Leufel, nadworny architekt Napoleona. Historyczną bramę wejściową można zobaczyć obecnie w Chorzowie i zapewne ją znacie, to ta przy wejściu do ZOO, z kolei kamienne pomniki lwów odnajdziemy w Zabrzu. 
     Planowaliśmy jeszcze wizytę w mini zoo które się tu znajduje, jednak po dotarciu do niego okazało się zamknięte. Według dość zniszczonej rozpiski powinno być otwarte, ale nam wydało się jakby opuszczone. Trudno, spacer w  tej okolicy też jest przyjemny a i pora zrobiła się dość późna. Możemy wracać do domu.
     Z informacji praktycznych dodam że w parku odbywa się wiele imprez czy różnych spotkań. Znajdziemy jakąś gastronomię i sporo osób na rowerach czy rolkach. Parking w sezonie bywa płatny. Kiedyś można było popływać na kajakach i rowerkach wodnych czy też pojeździć konno, jak jest w chwili obecnej nie wiem.















      Fotki z tej wizyty wyszły jak wyszły. Pstrykane kalkulatorem, ale tak to jest gdy weźmie się aparat a zapomni karty pamięci. Wobec tego, część ze zdjęć pochodzi z innych wypadów w te rejony. Ilość zieleni może być zatem myląca. 
      







     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz