sobota, 10 stycznia 2015

Tychy - szopka u Franciszkanów

     Dzisiaj kolejna szopka z tych zebranych w tym roku. Tym razem zapraszam do relacji z odwiedzin u Franciszkanów w Tychach do której skłoniło nas kilka rzeczy. Jedna z nich to sama szopka, w tym wypadku ta z kategorii żywych, bogata w różne zwierzęta. Kolejne to odbywający się koncert kolęd zespołu Równica z Ustronia, możliwość zagrzania się przy ognisku i architektura samego kościoła. Od tej ostatniej może zacznę.

      Gdy pierwszy raz trafiłem na informacje o miejscu to najbardziej zaskoczyły mnie fotki samego kościoła. Całość wyglądała niczym średniowieczna, trudna do zdobycia twierdza. Wydały mi się one dość tajemnicze, niczym z powieści fantasy czy Władcy Pierścienia choć przyznać muszę że nie jest mi to literatura znana. Fotki na tyle interesujące że obudziły ciekawość i chęć poznania, a że przy okazji można zobaczyć wcześniej wymienione atrakcje tym chętniej się tu udaliśmy. Fotka tylko jedna, w dodatku dość kiepska, ale niech posłuży za ilustrację.


         Teraz już wiem nieco więcej i może pokrótce wspomnę. Budowa kościoła pw. św. Franciszka i św. Klary (bo tak się ów zwie) rozpoczęła się całkiem niedawno bo w roku 1999 i trwa do dzisiaj. Jako budulec służy dolomit wydobywany w Libiążu. Kościół ma wiele nawiązań do Bazyliki św. Franciszka w Asyżu a najbardziej charakterystyczne w jego bryle są wieże. Docelowo ma ich być pięć z czego cztery o wysokości 40 m a jedna, najwyższa to aż 70 m. Nieco więcej o nim można poczytać tutaj do czego naprawdę zachęcam.

        Pozostałe atrakcje wieczoru są równie ciekawe jak ta pierwsza. Dla dzieci największa to oczywiście zwierzęta w szopce, która zaaranżowana została na małe Betlejem (wcale nie takie małe). Niektóre z nich bez problemu można było głaskać co cieszyło się wyraźnym zainteresowaniem ze strony najmłodszych. Nieco na podwyższeniu w tym czasie odbywał się koncert kolęd w wersji góralskiej. Ludzi sporo, nie przeszkadzało to jednak w oglądaniu czy słuchaniu. Jedni i drudzy w równym stopniu byli zadowoleni, momentami wspólnie podśpiewując. Dla zmarzniętych przed wejściem czekało rozpalone ognisko. Kto miał kiełbasę ze sobą bez problemu mógł  skorzystać, kto nie miał, mógł takową zakupić. Do tego herbata, chleb, grzane wino itp specjały, dochód przeznaczony na dalszą część budowy kościoła. Rozwiązanie bardzo fajne więc i chętnych było wielu. Sami również z przyjemnością skorzystaliśmy. 














     Na ten moment szopki już zobaczyć się nie uda, ta bowiem trwała tylko do 6 stycznia, nic nie stoi jednak na przeszkodzie żeby wizytę tutaj zaplanować na rok przyszły. Uważamy że warto, tym bardziej że można za jednym razem zobaczyć kilka miejsc i np. tak jak my pojawić się w Tychach i Bieruniu (poprzedni wpis) jednego dnia.

Tradycyjne odnośnik do odpowiedniej strony







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz