środa, 9 grudnia 2015

Jaworze - muzeum i park

     Złapałem trochę wolnego czasu więc można kończyć to co rozpoczęte już dawno temu ...

-------------------------------------------


     Jak zapewne niektórzy wiedzą lubimy przy okazji bytności w jakimś miejscu zobaczyć jak najwięcej. Czasem dotyczy to samej miejscowości w której się znajdujemy, a czasem jej najbliższej okolicy lub miejsc mijanych po drodze. Podobnie było w przypadku ostatniego zlotu Góry z Dzieckiem który kończyliśmy w miejscowości Jaworze znajdującej się pomiędzy Ustroniem a Bielsko Białą. Z racji lokalizacji pewnie spodziewacie się górskich atrakcji i tu was zaskoczę bo o takich nie będzie ani słowa. Co zatem mogło nas skusić?

     Nie wnikając głęboko w historię wspomnę że w latach 1862-1909 gmina posiadała status uzdrowiska i co z tym związane kilka budynków czy parki z tamtego okresu pozostały do dnia dzisiejszego. Może nie jest to wystarczający powód do odwiedzin, ale biorąc pod uwagę fakt mądrego wykorzystania różnego rodzaju funduszy i dotacji UE Jaworze jawi się jako atrakcyjne miejsce na spędzenie niedzielnego popołudnia.

       Skoro mowa o uzdrowisku to coś leczniczego pewnie się tu znajduje, w tym wypadku jest to woda solankowa, jodo-bromowa, a jeśli jest woda to jest i tężnia. Znajduje się ona w parku, w bezpośrednim sąsiedztwie niewielkiego placu zabaw, siłowni plenerowej czy też urządzeń do street workoutu. Miejsce w sam raz dla wielopokoleniowych rodzin z dziećmi. Najstarsi z radością pospacerują czy też przysiądą korzystając z walorów rozpylanej solanki, średni wiekiem mogą w tym czasie poćwiczyć swe ciało a najmłodsi podokazywać na placu zabaw. Przestrzeń parkowa świetnie nadaje się na piknik, leniwe posiadówy na kocu, spacery czy też dowolną formę aktywności fizycznej.







     Nam pogoda nie specjalnie sprzyjała więc po dość krótkiej dawce przyjemności udaliśmy się w miejsce najbardziej zaskakujące z tej wycieczki. Na terenie miejscowej szkoły znajduje się muzeum. Fakt ten akurat nie musi nikogo dziwić, jeśli natomiast dodam że jest to Muzeum Fauny i Flory Morskiej i Śródlądowej to takie zdziwienie pojawić się już może. Skąd w takim miejscu owe muzeum? Odpowiedź jest dość prosta. Otóż prawie wszystkie eksponaty pochodzą od absolwenta tej szkoły, bosmana Erwina Pasternego, zapalonego obserwatora i kolekcjonera morskich okazów, które własnoręcznie preparował i ofiarował niegdyś placówce. Zebrało się tego tyle że wystarczyło na stworzenie niewielkiego, aczkolwiek kapitalnego muzeum. 


     O sali ekspozycyjnej, mającej raptem 150m² powierzchni przeczytać można między innymi coś takiego:

    "Ekspozycję zaprojektowano w taki sposób, aby harmonijnie łączyła tradycyjne formy wystawiennictwa muzealnego z formami ekspozycji nowoczesnej

     Zgromadzone eksponaty, mające związek z fauną i florą morską i śródlądową, zostały umieszczone w gablotach-burtach statków, a także w gablotach – kubikach wolno stojących.
      Przygotowana ekspozycja nie jest statycznym pokazem. Zawiera w sobie wiele z elementów scenografii teatralnej. Dlatego istotne jest  maksymalne zaciemnienie sali, tak, aby światło gablot było dominujące na ekspozycji i stworzyło tzw. ”magie światła” - ważna cecha w nowoczesnym muzealnictwie. W ekspozycji kluczową rolę pełni WIDZ, jego przemieszczanie się  po sali wprawia w ruch światło  powodując, że ekspozycja ożywia się.  Oświetlenie wystawy, poza ogólnym oświetleniem niezbędnym do prawidłowej ekspozycji, ma na celu również stworzenie odpowiedniego „klimatu”  a także , przez płynne zmiany sekwencji światła  prowadzić zwiedzających do kolejnych fragmentów ekspozycji."





















     Oprócz wielu, naprawdę ciekawych okazów znajdziemy dwa duże akwaria, atrapę łodzi oraz plażowe fotele. Ogromne zaangażowanie przewodnika oraz ciekawy sposób oprowadzania również wywarł na nas niemałe wrażenie. Wyświetlane na początku filmy fajnie wprowadzały aspekt edukacyjny, a ceny biletów mile zaskoczyły. Generalnie duży plus za całość. Miejsce warte odwiedzenia i to nie tylko "przy okazji"


     Nam się podobało. Niby niepozorne Jaworze a całkiem sporo można zrobić. Chętnie wrócimy w cieplejszym okresie, tak by faktycznie leniwie spędzić dzień. Niewątpliwie warto, do czego możemy z czystym sumieniem namawiać, zwłaszcza tych, którym nie uśmiechają się kilometrowe wędrówki. Jeśli połączyć wypad z wizytą w Bielsku Białej to wyjdzie z tego naprawdę mega atrakcyjna wycieczka.

Ps. Fotki są ze starego telefonu, karta pamięci z aparatu tym razem z nami na wycieczkę nie pojechała.


Linki dla zainteresowanych:


 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz