środa, 30 grudnia 2015

Chlebowa Chata - spotkanie Mikołajowe

     Poniższy wypad zrodził się z dość spontanicznie zadanego pytania o niedzielny wypad w góry. Od słowa do słowa, wspólnymi siłami udało się z tego zrobić całkiem fajną, rodzinną wycieczkę w naprawdę sporym gronie osób. A że data w kalendarzu wskazywała 6 grudzień to nie mogło obyć się bez motywów Mikołajowych, ale może od początku.

     Gdy udało się zarazić parę osób pomysłem na Mikołajowe spotkanie oraz wybrać jego główny cel to zaczęliśmy poszukiwania atrakcji dodatkowych. W sposób oczywisty przeznaczone one miały być dla dzieci i znajdować się w okolicach Bielska Białej. W drodze poszukiwań odpadły nam między innymi Studio Filmów Rysunkowych czy też miejskie schronisko (może innym razem) a uwagę naszą zwróciła znajdująca się w Bujakowie sala zabaw Przygoda. Bez nadmiernego kombinowania to tam ustaliliśmy miejsce zbiórki, co w praktyce bardzo dobrze się sprawdziło. Rodziny z dziećmi "zabawowymi" spotkały się nieco wcześniej, te z nieco starszymi dołączyły do reszty później.

      Sama sala zabaw całkiem fajna. Może nie za duża, ale zapewniająca wiele atrakcji. Dla dzieciaków przede wszystkim kilkupiętrowy małpi gaj w którym wiadomo można się wyszaleć. Do tego parę automatów, bilard, bufet i kapitalny, zewnętrzny plac zabaw, raczej na cieplejszą porę roku. Jak widać po zdjęciach dorośli również mogą tu mile spędzić czas. Z racji na datę nie zapomnieliśmy o przebierankach i choć prezentów tu nie było to fotkę z wychudzonym mikołajem można było sobie zrobić ;)









     Po wyjściu z sali zabaw już w większym gronie przenosimy się do miejscowości Górki Małe w której mieści się punkt główny programu czyli Chlebowa Chata, nim tam jednak dotrzemy to odwiedzamy jeszcze pobliską restaurację Owce i Róża w której całkiem niedawno swe Kuchenne Rewolucje wprowadzała sama Magda Gessler. Jako że krytykiem kulinarnym nie jestem nie pokuszę się o ocenę, stwierdzę jedynie że dania smakowały chyba wszystkim, a osobiście nie mam oporów przed ponownym odwiedzeniem miejsca.




     Dobrze posileni zjawiamy się wreszcie w Chlebowej Chacie. Żeby miejsce przedstawić posłużę się cytatami z ich strony:

 "Agroturystyka? Muzeum? Skansen? Chlebowa Chata to tak naprawdę dawna wieś w pigułce, tyle że jakby... ożywiona.

Pieczemy chleb jak 100 lat temu, tak samo robimy masło, dlatego cały pokaz odbywa się w miejscu które wprowadza nas w klimat tamtych czasów. Opowiadamy jak wyglądało dawniej zwykłe życie - jak oświetlało się dom i co było w nim najważniejsze, jak wyglądał prysznic i ile przysługiwało wody "na łebka", aż wreszcie jak pomieścić wszystkie dzieci do spania w niewielkiej izbie.

U nas można mielić na żarnach, pomłócić cepem, poczuć się jak traktorzysta na powojennym Ursusie i kilku innych traktorach, wsiadać na sanie i bryczki, wejść na stary motocykl lub do wanny, a to jeszcze nie wszystko. Chcemy aby wizyta w Chlebowej Chacie zapadła na dłużej w pamięci."

     Już od wejścia zaczynamy się czuć niczym w skansenie, drewniane ławy, ciepło pieca i zapach ... zapowiada się nieźle. Umówieni byliśmy na pokaz w pakiecie gadanie + jedzenie czyli wprowadzenie teoretyczne i zajęcia praktyczne z wypiekaniem podpłomyków. Część pierwsza pozwoliła zapoznać się z wszystkim krokami powstawania chleba oraz szeregiem ciekawostek dotyczących dawnego życia przedstawionych w sposób bardzo przystępny zarówno dla dzieci jak i ich rodziców. Po takim wprowadzeniu dzielimy się na dwie grupy. Jedna zapozna się z wyposażeniem stodoły i całą mechaniką w dawnym gospodarstwie a druga  w tym czasie zajmie się podpłomykami.











     Do roboty nikogo nie trzeba było namawiać. Każdy chętnie przyłączył się do lepienia, ugniatania oraz wypiekania i nawet niedawno zjedzony obiad nie przeszkadzał nam w konsumpcji sporej ilości świeżo wypalonych smakołyków. Dla mnie wszystkie dobre, aczkolwiek najbardziej podeszły mi posmarowane masłem. Bardzo przyjemne miejsce i atmosfera, siedzieć moglibyśmy bez końca, niestety druga grupa skończyła zwiedzanie szopy i trzeba było zamienić się miejscami.








     W szopie równie ciekawie. Nikt nie zabrania dotykania, można usiąść na traktorze, przymierzyć się do cepa i osobiście odczuć trudy pracy w dawnej gospodarce. Ciekawie prowadzona narracja sprawia że czas szybko mija i ponownie łączymy się w jedną grupę. 








     Przed nami ostatnia część z całego pokazu, dotycząca życia pszczół oraz produktów przez nie wytwarzanych. Po wszystkim można oczywiście zakupić chleb, masło czy miód robiony w tym miejscu, co dla wielu jest najfajniejszą pamiątką.


     W zasadzie na tym mógłby zakończyć się nasz wieczór, ale zaplanowaną mieliśmy jeszcze jedną atrakcję. Umówiliśmy się mianowicie na ognisko z pieczeniem kiełbas. Co prawda zimny i dość nieprzyjemny wiatr próbował nam pomysł z głowy wybić, na szczęście mu się nie udało. W ten oto sposób spotkanie nam się trochę przedłużyło. Były rozmowy, wygłupy, zabawy i po raz kolejny jedzenie, ale kto by się nie skusił na ciepłą kiełbasę i kawałek chleba.








     Podsumowując stwierdzamy że Chlebowa Chata to kapitalne miejsce. W sposób atrakcyjny, odmienny od nudnych, szkolnych lekcji pokazuje cały proces powstania chleba "Od ziarenka do bochenka" oraz wiele dodatkowych rzeczy. Zaciekawi  dzieci w każdym wieku tak jak i dorosłych. Miejsce z pewnością możemy polecić, tym bardziej że cena zwiedzania jest bardzo przystępna. Dla nas super sprawą był fakt, że nie planując nic sporo wcześniej, przy niewielkim zaangażowaniu i jakiejś takiej fajnej chemii udało się zorganizować naprawdę fajne spotkanie, Na pewno taki Mikołaj na dłużej zostanie w pamięci niż prezenty otrzymane gdzieś tam w domu.

     Dzięki za liczne przybycie, fajną atmosferę i ten wyluzowany klimat. Myślę że za rok powtórka ;)



Na zakończenie jak zawsze linki, zainteresowanym łatwiej ogarnąć gdy są w jednym miejscu:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz