niedziela, 8 czerwca 2014

Babia Góra - wschód słońca z dziećmi

     Cytując Wikipedię możemy przeczytać że jest to:

     " masyw górski w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego w Beskidach Zachodnich. Najwyższym szczytem jest Diablak (1725 m n.p.m.), często nazywany również Babią Górą, jak cały masyw. Jest to najwyższy szczyt całych Beskidów Zachodnich, poza Tatrami najwyższy szczyt w Polsce i drugi co do wybitności (po Śnieżce). Zaliczany jest do Korony Gór Polski,"

oraz

     "W 1954 roku w masywie Babiej Góry utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu niezwykłych walorów przyrodniczych Babiogórski Park Narodowy został wpisany w 1977 roku przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery"

      Tyle informacji encyklopedycznych o dzisiejszej miejscówce, która dla mnie jest dość szczególną. To właściwie tutaj, kilkanaście lat temu rozpoczęła się moja przygoda z górami. Od tamtej pory z różnym natężeniem trwa do dzisiaj a sama Babia Góra odwiedzona została w tym czasie kilka razy, o każdej porze roku. Ostatnio, podobnie jak teraz są to spotkania połączone zw wschodem słońca, bardzo popularne i przez wielu obserwowane ze szczytu
      Wokół tego zagadnienia krążył jeden z tegorocznych celów pokazania gór dzieciom, czyli nocleg w schronisku i późniejsze, za dnia wejście całą drużyną na Diablak. Na początek normalnie za dnia, by może kiedyś spróbować właśnie ze wschodem słońca. Wchodzenie w ciągu dnia ma tą przewagę że jest wtedy naprawdę dużo czasu i nigdzie nie trzeba się spieszyć. Wg wielu jest to cel zbyt ambitny dla 6 latka, jednak wiem że przy odpowiednim nastawieniu nie stanowiący większego problemu. Zależnie od wybranego szlaku, raczej nie ma tu większych trudności, męczące mogą być dość długie podejścia, ale czego innego oczekiwać można w górach.
     Tak gdzieś szukając wolnego weekendu, aby móc cel ten zrealizować, dość niespodziewanie pojawiła się propozycja kolejnego zdobycia szczytu o wschodzie słońca. Początkowo wyjście miało być bez dzieci, jednak w trakcie rozmów stanęło na tym że bierzemy nasze starsze pociechy (para 6 latków) i próbujemy to zrobić z nimi. Przyznam że osobiście byłem pełen obaw co do realizacji tego planu, bo jednak taka wyprawa ma swoje ograniczenia. Czas niestety sztywno określa godzinę, o której trzeba być na szczycie, dzieci nie są przyzwyczajone do zarywania nocy, ani tym bardziej dość męczącej wędrówki w takiej porze. Atutem w tym wypadku miały być czołówki, nocny spacer i właśnie wschód słońca, po raz pierwszy widziany przez dzieci. 
     Wątpliwości moje co do wyjazdu rozwiane zostały entuzjazmem dzieci, które gorąco się do tego pomysłu zapaliły. Koniec końców pojechaliśmy i trzeba przyznać że było warto. Maluchy spisały się REWELACYJNIE. Nie było żadnego jęczenia, marudzenia czy narzekania. Generalnie chapeau bas (czapki z głów) i wielki szacun dla dzieciaków, tym bardziej  ze czas wejścia w tej sytuacji zrobiliśmy naprawdę niezły. Wschód słońca jakby specjalnie na nas czekał i pojawił się chwilkę po naszym wejściu na szczyt.






     Na szczycie nie obyło się oczywiście bez gratulacji i wręczenia pamiątkowych, wcześniej przygotowanych dyplomów. Miłym dodatkiem miały być nagrody w postaci baniek mydlanych, jednak wobec piękna przyrody nie specjalnie wzbudziły zainteresowanie. Trochę pooglądaliśmy, zrobiliśmy nieco fotek, coś tam zjedliśmy i przyszła pora na schodzenie, w trakcie którego trzeba było nawet dzieci nieco stopować. Na dole pozostało nam wbić pieczątki do dyplomów i kupić jakieś niewielkie pamiątki. W drodze powrotnej nastał czas na zasłużony sen. Przecież mamy jeszcze plany na dzisiejsze popołudnie :)














     Planowanie z wyprzedzeniem takich wypadów nieco mija się z celem. Można mieć wszystko przygotowane jednak nie należy się nastawiać na konkretny dzień, raczej czekać na odpowiednie warunki. Babia Góra znana jest ze swej kapryśnej pogody i potrafi jak każda kobieta strzelić focha. Na szczycie bywa bardzo wietrznie i nawet latem, zwłaszcza o wschodzie mogą przydać się zimowe ciuchy. Z pewnością nie należy spinać się na zdobycie, jak nie uda się tym razem to zawsze można spróbować kiedyś indziej. Ważne żeby nie przeszarżować, bo dzieci dość łatwo zrazić.
     Szczyt można zdobywać z kilku stron, różnymi szlakami. Najpopularniejsza i zarazem najłatwiejsza jest trasa od Przełęczy Krowiarki (2,5 godziny podejścia). Można wejść również od strony Słowackiej lub od Zawoi, czyli przez schronisko Markowe Szczawiny z którego wiodą m.in. szlaki przez Przełęcz Brona oraz najciekawszy ze szlaków tzw. perć akademików (szlak jednokierunkowy, podejściowy, ze sztucznymi ułatwieniami). Generalnie góra nie przedstawia jakichś większych trudności, kondycyjnie potrafi jednak zmęczyć. Bywa naprawdę kapryśna pogodowo, a w sezonie można spodziewać się tłumu turystów.

Przydatne linki.
Babiogórski Park Narodowy
schronisko Markowe Szczawiny

2 komentarze:

  1. ponad miesiąc temu próbowaliśmy wejść na Babią ale pogoda była bardzo kapryśna i zrezygnowaliśmy. Pospacerowaliśmy u podnóży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry to mają do siebie że nie zawsze trafi się z pogodą. Na szczęście one nigdzie się nie wybierają i można robić wiele podejść, aż trafi się ma właściwe warunki.

    OdpowiedzUsuń