piątek, 6 maja 2016

Babia góra - wschód po raz kolejny

     Jest taka jedna górka, którą szczególnie sobie upodobałem. Ze względu na jej kaprysy traktuję trochę jak kobietę i od czasu do czasu kontrolnie zaglądam co tam u niej. Jako, że kilka razy już opisywana była pominę szczegóły. Czym to spotkanie różniło się od pozostałych?

     Po pierwsze tym, że po raz pierwszy pojechałem tu zupełnie sam. Po drugie, przespałem trochę godzinę wyjazdu. Po trzecie, zatrzymała mnie na kilkanaście minut bardzo gęsta mgła po drodze. Co bym nie zrobił wiadomym było, że nie dotrę na szczyt o wschodzie słońca, no chyba że biegiem i z aparatem tlenowym w plecaku. Pierwotnie trochę się na siebie wkurzyłem, ale niezależnie ode mnie, udało się zrealizować nieco inny scenariusz. Zawsze chciałem to niezwykłe widowisko zobaczyć nieco poniżej szczytu. Popatrzyć z trochę innej perspektywy i nie kombinować z fotkami tak, żeby nikt nie wszedł w kadr. Tak się stało. Pół godzinne opóźnienie pozwoliło wschód obserwować w spokoju i samotności kilka minut poniżej szczytu, a sam szczyt zdobyć w czasie gdy większość osób tam będących zdążyła już się zebrać do schodzenia. Nawet sama droga w dół była przez to spokojniejsza. Pierwotna złość dość szybko więc minęła, tym bardziej, że pogoda wynagrodziła niewielkie trudności.

     Do pełni obrazu dodam tylko, że wyjście miało miejsce 20 grudnia, a zimy jeszcze za wiele nie było. co zresztą widać na zdjęciach. Niestety widać też, że jak się nie dba to obiektyw jest zasyfiony i strasznie rażą wszystkie pyłki. No cóż, nieco ładniejsze fotki znaleźć będzie można w podlinkowanych poniżej relacjach.




































     Dla mnie to już kolejne, bodajże trzynaste wejście na szczyt. Nudzić się nie nudzi więc seria z pewnością będzie kontynuowana tym bardziej, że lubię tak fajnie zaczynać dzień. Ważne żeby trafić z pogodą, czego życzę pewnej, licznie zebranej grupie udającej się tam za tydzień. Co wrażliwszym radzę omijać w tym dniu szczyt (serdecznie pozdrawiam Was dziewczyny) ;)


Obiecane linki:

 

     Wracając z Babiej Góry zatrzymałem się jeszcze w Centrum Górskim Korona Ziemi, ale o tym będzie w innym, być może następnym wpisie.





   





piątek, 29 kwietnia 2016

Zaskakujące miejsca - Jaworzno

     Zbliża się pierwszy z dłuższych, majowych weekendów. Większość zapewne ma je zaplanowane, ale może nie wszyscy. Prognozy niestety nie są optymistyczne. Być może zamiast długich, całodziennych wypadów ktoś zechce zdecydować się na krótszy, wcale nie gorszy? Bez dalekich wyjazdów, w sumie blisko aglomeracji. Taki na łonie natury z możliwością rozszerzenia o kolejne ciekawe miejsce gdyby pogoda jednak się poprawiła. Co możemy zaproponować? Zapraszamy do Jaworzna.

     Jest tam pewne miejsce, o którym już kiedyś wspominałem. Kilka razy już je odwiedziliśmy, ale ostatnio nas zaskoczyło. Konkretnie chodzi o miejsce popularnie zwane "koparkami" czyli centrum nurkowe powstałe w miejscu nieczynnego kamieniołomu. Znajduje się ono w dzielnicy Szczakowa, a wjazd do niego umiejscowiony jest przy ulicy Jana III Sobieskiego. Przed laty działał tu kamieniołom "Gródek" z którego pozyskiwano dolomity triasowe głownie dla znajdującej się nieopodal cementowni. W momencie gdy zaprzestano wypompowywania wody z jego dna, ten w dość szybkim tempie się nią zapełnił. Na tyle szybkim, że nie zdążono zabrać znajdujących się tam sprzętów. Teraz są one główną atrakcją, przyciągającą miłośników nurkowania z całego kraju i to od nich wzięła się potoczna nazwa "koparki".
     Miejsce świetnie nadaje się na spacer. Zróżnicowany teren, ciekawe widoki, skalne klify oraz woda poniżej w zupełności wystarczą by naprawdę sympatycznie spędzić tu czas. Ostatnio pojawiła się tu ścieżka dydaktyczna, miejsca spoczynku, tarasy widokowe i nawet jakaś bacówka. Czyżby miały się pojawić również owce?
     Jak już zjawicie się na miejscu to polecamy auto zostawić zaraz na początku i udać się na wędrówkę obrzeżem, tak by w odpowiednim momencie zejść w głąb kamieniołomu. Co spotkacie po drodze można przekonać się na poniższych fotkach.





























     Podoba się? Jeśli tak to pomyślcie jak fajnie by było wziąć ze sobą koc, kosz piknikowy i zjeść w takim miejscu śniadanie czy obiad, a jeśli nie to, to może zrobić nieduże ognisko. Może zabrać ze sobą rowery? Jaworzno ma całkiem przyzwoitą sieć ścieżek, z pewnością można znaleźć coś dla siebie.

     Jeżeli czasu starczy, pogoda dopisze albo będzie ochota na więcej to można udać się jeszcze do znajdującej się niedaleko GEOsfery. Równie kapitalnego, a może i lepszego miejsca o którym też już niejednokrotnie wspominaliśmy (GEOsfera Jaworzno). My przy okazji tego spaceru podjechaliśmy tam poszukać wiosny. Co nieco udało się znaleźć.













     Ktoś mnie pytał czy miejsce jest bezpieczne? Odpowiem, że tak o ile dzieci (te młodsze) ma się na oku. Co by nie mówić chwila nieuwagi może narobić problemów, ale też nie przesadzajmy. Rozsądek i odrobina kontroli niech zawsze wam towarzyszą a nie powinno być strachu.